Istotą obcowania z tekstem pisanym, czy też z każdą inną działką kultury jest - moim zdaniem - pewna rekonstrukcja - burzenie i budowanie na nowo.
Czasem chodzi o rekonstrukcję swoich poglądów. Wielokrotnie biłem się z myślami, czytając książki, wielokrotnie stawiałem sobie za wzór niezwykłe postaci kultury (i nie tylko) by potem weryfikować ich postawy z biegiem czasu. Niejednokrotnie przebudowywałem moją postawę wobec rzeczywistości, ale warto podkreślić, że rekonstrukcję rozumiem nie tylko jako zmianę, przebudowę, ale również utrwalenie pewnych postaw na mocniejszych fundamentach.
Czasem konfrontacja z kulturą pozwala na zmianę perspektywy - nabranie dystansu do swoich problemów podczas oglądania komedii, czy też przekłucie balonu hipokryzji przez wstrząsający film dokumentalny.
Założenie tego bloga było motywowane również tym, że chciałbym tutaj zebrać znalezione myśli oraz inspiracje, które sprawiły mi tę przyjemność, że kazały mi coś w sobie zrekonstruować. Kiedyś miałem zwyczaj zachowywania ich gdzieś w notatnikach, kalendarzach i wracania do nich raz na jakiś czas. Teraz mam zamiar agregować je również tutaj - być może ktoś na nie przypadkiem natrafi i one też sprawią, że czytelnik zmierzy się z nieprzepartym uczuciem swędzenia umysłu.
Sztuka popularna działa przez umocnienie widza w jego przekonaniach. "To jesteś ty", powiadają obrazy, filmy i książki, "pokazujemy ci twój świat, w którym jest ci dobrze i bezpiecznie, w którym czujesz się jak w domu, w którym nie musisz myśleć i czuć, bo myślenie i czucie męczy, a my jesteśmy po to, by sprawiać ci delikatną przyjemność przynależności".
Sztuka niepopularna mówi odwrotnie: "niestety nie mogę ci zagwarantować poczucia pewności i bezpieczeństwa, świat, który ci pokazuję, różni się od twojego codziennego doświadczenia i albo zdecydujesz się na chwilę w nim zamieszkać, albo nic z tego".
Sztuka popularna zagarnia widza, robi mu dobrze, masuje mu powierzchowne ego, wytycza przestrzeń dobrego samopoczucia, które da się dzielić z innymi.
Sztuka niepopularna działa raczej odstraszająco: nie podsuwa gotowych wzorców rozumienia, mnoży pytania i pozostawia z nimi sam na sam, Wyrzuca z odziedziczonej wspólnoty i domaga się jednostkowego wysiłku zbudowania się na nowo, wedle nowych parametrów.
Sztuce popularnej potakujesz, sztuce niepopularnej się opierasz. Nie ma pomiędzy nimi żadnego przejścia. Amator sztuki popularnej (...) będzie widział w sztuce niepopularnej groźbę komplikacji, drugi w sztuce popularnej dostrzeże pułapkę uproszczenia. Pierwszy będzie chciał potwierdzenia świata takiego, jaki jest, drugi natomiast będzie szukał dowodu na to, że świat jest czymś więcej niż widać. (...)
Michał Paweł Markowski, El Greco i wołowina ze śledziem, Tygodnik Powszechny nr 32/2012
...albo zdecydujesz się na chwilę w nim zamieszkać, albo nic z tego - tłum lubi stać pod drzwiami, jeśli już raz tam wejdziesz, nie ma opcji wyjścia. Dziękuję za link dotyczący paraolimpijczyków - pewnie bym to gdzieś przeoczył, z racji tego, że dzienników nie czytam, a tu masz babo placek.
OdpowiedzUsuńNie ma za co. ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy tekst. Muszę częściej zaglądać do Tygodnika, bo dobre kawałki mi umykają.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy do końca mogę zgodzić się z ostrym rozdziałem sztuki popularnej i niepopularnej, bo w pojedynczych przypadkach granica wydaje się być płynna. Faktem jest jednak istnienie sztuki niemożliwej do spopularyzowania, bolesnej w odbiorze, a przy tym noszącej w sobie głęboką treść. Cieszę się, że w pewnym momencie życia ją odkryłem pod postacią literatury. Gdyby nie to odkrycie, wiele bym tracił.
Dzięki za opinię, ja również przy dłuższym zastanowieniu nie zarysowałbym wyraźnej granicy w sztuce. Z drugiej strony ciężko uznać zupełny relatywizm, że sztuka dla każdego ma inne kategorie. Rzecz jest niezwykle "myślogenna", a Markowski bardzo atrakcyjnie to ujął.
UsuńPolecam najnowszy numer TP, jest w nim dodatek literacki - już w środę następne wydanie, więc warto zajrzeć do kiosku dziś lub jutro. ;)