sobota, 23 marca 2013

Odkryć koło na nowo


Peter J. Vernezze napisał książkę, która jest kolejną próbą wynalezienia koła na nowo. Jaki jest sens pisania syntetycznego podręcznika stoickiej filozofii, kiedy w każdej księgarni na półce stoją świetne wydania Rozmyślań Marka Aureliusza, a na bookini.pl są dostępne za darmo dzieła Seneki? Wszakże im dalej od źródeł, tym w rzece więcej glonów... Po co więc serwować stary kotlet, tyle że podgrzany po raz setny w mikrofalówce?


Powodów jest kilka. Don't worry, be stoic to ciekawa pozycja z pogranicza literatury popularnonaukowej i poradnika psychologicznego, przedstawiająca stoicyzm, jako – za podtytułem – antyczną mądrość na trudne czasy. Autor, amerykański wykładowca filozofii, zebrał w tej pozycji swoje eseje dotyczące stoickiej szkoły filozoficznej i posiłkując się cytatami z Marka Aureliusza, Epikteta oraz Seneki próbuje pokazać jej użyteczność w dzisiejszej rzeczywistości. Wbrew pozorom nie jest to motywacyjna psychopasza nawołująca do pozytywnego myślenia i aktywizmu życiowego. Vernezze ciekawie odnosi stoicyzm do współczesnej mentalności, nauk Jezusa czy Buddy i nie epatując czytelnika swoimi rozterkami, pokazuje w sympatyczny sposób swoje życie wzbogacone o filozoficzne przemyślenia. Nie daje oczywistych recept. Jeżeli dostrzega potencjalną słabość danego poglądu, stara się sam z nią zmierzyć, więc czytelnik dostaje filozoficzny wykład opatrzony osobistym komentarzem. Czyta się dobrze, szybko, bez zbędnego wdawania się w szczegóły, co każdy może zrobić we własnym zakresie.

No właśnie. Czy lepiej sięgnąć po Don't worry, be stoic, czy może od razu po dzieła klasyków? Moim zdaniem, lepiej czyta się zapiski Marka Aureliusza, które darzę niesłabnącym sentymentem od gimnazjalnego konkursu krasomówczego przed laty, a biorąc pod uwagę, że dwa lata temu powstało nowe tłumaczenie opatrzone ciekawymi dodatkami (wyd. Czarna Owca) zdaje się, że sprawa jest oczywista. Jednakże warto spojrzeć na książkę Vernezze'a jako klejnocik między poradnikami psychologicznymi, który otwarcie odsyła do historycznych źródeł, a nie jest pisany na zasadzie „recepta-na-idealne-życie-w-pięć-minut-za-jedyne-9,99$”. Autor z wyraźną pokorą i akademickim obyciem podchodzi do tematu, więc nawet jeżeli uznać to za poradnik, nie miałem przy lekturze poczucia wciskania mi kitu, jak to często bywało przy książkach typu Sekret Rhondy Byrne, Getting Things Done Allena (które można by skrócić o jakieś trzy czwarte) czy Moc pozytywnego myślenia Peale'a.

Otóż, odpowiedź na pytania ze wstępu dla mnie jest prosta – warto pochylić się nad czymś, co inspiruje pokolenia od przeszło dwóch tysięcy lat. A że w wersji uproszczonej i dostosowanej do dzisiejszych czasów? Dla laika to raczej atut niż przeszkoda. Po lekturze, jeżeli ktoś będzie miał potrzebę napić się u źródeł, sięgnie po kapitalne dzieła sprzed stuleci. Ciekawskim – polecam.

Źródło