środa, 17 października 2012

Wizja lokalna: "Trociny"

Mam to szczęście, że studiuję w Warszawie, w której dzieje się akcja niezliczonych polskich książek, a między innymi, recenzowanych na homo legens Trocin Krzysztofa Vargi. Zawsze intrygowała mnie kwestia "przełożenia" rzeczywistości na prozę oraz zdolność pisarzy do plastycznego i wiarygodnego jej oddania. Dlatego też w ostatnią niedzielę, korzystając ze świetnej pogody, wpadłem na pomysł empirycznej konfrontacji części świata opisanego w Trocinach i rzeczywistych miejsc, w których toczyła się akcja książki. Zapraszam do przejrzenia kilku zdjęć: miejsca, gdzie wychował się bohater książki, Piotr Augustyn, oraz sceny, na której zostały odegrane finałowe sceny powieści. Aparat i fotograf są wątpliwej jakości, wybór zdjęć i ujęć również jest mocno subiektywny, ale... wydaje mi się, że po lekturze Trocin te zdjęcia mają jednak pewien ładunek atmosfery z książki.


W blokach przy ulicy Dragonów wychowywał się Piotr Augustyn, główny bohater "Trocin".

Szare bloki skąpane są w zieleni, a szczególne wrażenie robi winorośl, spowijając całe budynki (tutaj mieni się czerwienią w prawym górnym rogu).

Z drugiej strony budynku winorośl już nie ma liści, ale i tak robi niesamowite wrażenie. Wygląda to dosyć... przygnębiająco...
... ale z drugiej strony inspirująco.
Za budynkiem, na niedużym pagórku stoi kilka zmurszałych poidełek dla ptaków, straszących startymi przez czas płaskorzeźbami. Były całkowicie porzucone, żadne zwierzę się do nich nie zbliżało... Po co tam stoją? Chyba nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie. Po prostu relikt, pozostałość po minionym czasie, która wątpliwie świadczy o tym, że rzeczywistość ma jakąś ciągłość w czasie.
W tle jedno z poideł, które się rozpadło na części...






Jedyny obserwator mojego spaceru, którego w myślach nazwałem Leonidas - to przez ten rudy nosal rodem ze spartańskiego hełmu :)
Okaleczona przez czas rzeźba.


Pomnik "Chwała saperom" w całej okazałości, w ostatnich promieniach jesiennego słońca...

Miejsce spotkania bohaterów w finale powieści.
Przejście podziemne tuż za pomnikiem. A na końcu...


... płaskorzeźba.

Nadwiślański brzeg. Czy to na tej skarpie po prawej stronie miały miejsce dramatyczne wydarzenia z finału książki?



Mam nadzieję, że Ci się podobało. Podziel się wrażeniami w komentarzu!

9 komentarzy:

  1. Wrócę tu jak tylko przeczytałam "Trociny" a jest już książka na mojej półce. Póki co pozwolę wyobraźni na własne wizje:)
    Uwielbiam Vargę. Ostatnio na wakacjach będąc wciągnęłam z wielką rozkoszą jego "Nagrobek z lastryko". Czujesz Hiszpania, taras wielkości pokoju, ja i pan Krzysztof V-odlot!:) Przeczytałam pierwszy akapit "Trocin" (no więcej, bo się nie umiałam zatrzymać na jednym akapicie) i wsiąkłam. Pierwszeństwo jednak mają książki biblioteczne.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie właśnie fascynuje sposób przełożenia rzeczywistości na prozę. Może trochę to sobie sam dopisuję, ale te rozpadające się, zmurszałe rzeźby i poidła, bądź bezlistne wino spowijające całe budynki idealnie pasowały do klimatu "Trocin". Zapraszam więc po lekturze, dzięki za komentarz i pozdrawiam również!

      Usuń
  2. Rewelacyjny pomysł! Zdjęcia są bardzo ciekawe, szczególnie w kontekście książki. Numer jeden: miejsce finału powieści... takie niepozorne, ale wtedy była ciemna noc... Numer dwa: winorośl! Co za naturalna płaskorzeźba! Naprawdę, gratuluję pomysłu. Jestem zachwycona, szczególnie, że mam słabość do Vargi. Tak w ogóle, to on jest bardzo warszawski i można by pokusić się o "sfotografowanie" w przestrzeni miejskiej jego niejednej powieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za ten komentarz, zastanawiałem się, czy ktoś w ogóle będzie takimi zdjęciami zainteresowany. Ja też uwielbiam to zdjęcie z winoroślą. Mam kilka jego pozycji na czytniku, ale muszą poczekać na swoją kolej... Kiedyś może popstrykam ciekawostki z Budapesztu, jeżeli "Gulasz z Turula" doczeka się swojej kolejności. ;)

      Usuń
  3. Dobry pomysł. Ja też chętnie zrobiłbym ilustracje do przeczytanych książek, ale aktualnie czytam biografię pana z Hamasu, więc mogą być komplikacje:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi przy każdej książce przychodzą pomysły na tego typu fotorelacje... Gorzej, jak czytam jakieś odjazdowe fantasy. Ale nie ma rzeczy niemożliwych!

      Usuń
  4. Podobało się:). Przy odjazdowym fabntasy najtrudniejsze byłyby chyba kostiumy:).

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobry pomysł! ;) Ten nadwiślański brzeg właśnie tak wyglądał, tyle że pora była wieczorowa... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny pomysł. Dzięki za fotki.

    OdpowiedzUsuń